sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 7

Leżała skulona na łóżku, zaciskając mocno powieki, z których wypływały gorące łzy. Palce zaciśnięte w pięści już dawno zdrętwiały. Chciała oddalić od siebie ból, ale nie mogła. Nie mogła sobie przypomnieć w jaki sposób znalazła się w domu, w swoim łóżku.

Przed oczami miała sylwetkę Eileen, lecącą w powietrzu kilka metrów, uderzającą o tory i siebie, biegnącą w jej kierunku. Jak krzyczała, potykając się o własne nogi. Nadal czuje na swoich rękach zapach krwi, ciągle wpatruje się w ciemne oczy pozbawione życia. Pamięta jak wystraszony maszynista wyskoczył z pociągu i coś do niej mówił. To chyba on zadzwonił po pomoc. Niedługo potem ktoś zabrał z jej rąk ciało siostry i ją samą z tamtego miejsca.

Nie mogła zrozumieć dlaczego to się stało. Dlaczego przez nią zginęła Eileen. Teraz nie będzie mogła spojrzeć nikomu w oczy, bo każdy będzie patrzył na nią jak na winną. Chciałaby być inną osobą, chciałaby zostawić to wszystko za sobą. Już zawsze, gdy spojrzy w lustro, będzie widziała morderczynię. Tą, która dopuściła do śmierci Eileen. Tą, która nic nie zrobiła by ją uratować. Tą, która ma jej krew na rękach.

          ~

- Aimee... - Daniel zapukał cicho do drzwi i zajrzał do środka. Zobaczył dziewczynę, skuloną na łóżku. Nogi miała przyciągnięte do klatki piersiowej i objęte rękami, głowę opartą na kolanach. Lekko się kiwała to w przód, to w tył. Miała te same ubrania co wczoraj. Podniosła głowę, by zobaczyć kto jej przeszkadza.

Wtedy ujrzał jej twarz po raz pierwszy tego dnia. Nie wyglądała jak jego Aimee, ta którą widział wczoraj. Sprawiała wrażenie dużo starszej, jakby przez noc przybyło jej kilka lat. Miała nienaturalnie bladą twarz, jej oczy były zaczerwienione od długiego, zbyt długiego, płaczu. Nie było w nich radości, jaką widział za każdym razem, gdy na niego spoglądała. Teraz pozbawione były pozytywnych emocji. Przez te kilka sekund, gdy wpatrywali się sobie w oczy, poczuł ten ból, który w sobie miała. Ból po stracie jednej z najbliższych osób. Próbował sobie wyobrazić, co ona może teraz czuć. Nie wiedział jednak, co tak naprawdę się wydarzyło. Nie mógł wiedzieć, że dziewczyna obarcza się winą za śmierć siostry. Nie znał prawdziwej wersji wydarzeń. Jednak smutek udzielił się i jemu, chociaż Eileen nie była dla niego nikim bliskim.

Chciał się odezwać, ale nie wiedział jak zacząć. Czuł, że czego by nie powiedział, Aimee nie uwierzy. Bo czy słowa wszystko będzie dobrze dzień po śmierci bliskiej osoby, są jakimkolwiek pocieszeniem? Nie. I nigdy nie będą.

- Aimee, ja wiem... - zaczął niepewnie, ale dziewczyna od razu mu przerwała.
- Nie, Daniel, nie wiesz - powiedziała głosem cichym i zachrypniętym. Jakby wcale nie wydobywał się z jej ust. - Nie wiesz jak to jest stracić siostrę, nie masz rodzeństwa.

Na te słowa chłopak usiadł obok dziewczyny i objął ją ramieniem.

- Aimee, nie przyszedłem, żeby się kłócić, ani przekonywać cię, że wiem, co czujesz. Chcę ci pokazać, że jestem z tobą i możesz na mnie liczyć - wyszeptał, patrząc brunetce w oczy. Ona jedynie przysunęła się bliżej i wtuliła w tors chłopaka. Zawsze czuła się bezpiecznie w jego ramionach i teraz chciałaby zostać w tej pozycji do końca świata. Przy nim mogła zapomnieć, choć na chwilę, o tym co ją męczy. Kilka wypowiedzianych przez niego słów, sprawiło, że naprawdę uwierzyła, że może na nim polegać.

          ~
               
Gdyby nie Daniel nie wiedziała, jakby przerwała kilka następnych dni. Najgorszy był pogrzeb, chociaż pamięta go jak przez mgłę. Przyszło dużo osób ze szkoły, ale teraz nie zdołałaby powiedzieć kto. Wszystko działo się jak w filmie, którego nigdy nie chciała oglądać. Starała się zapomnieć, ale nie potrafiła.

Nie miała ochoty chodzić do szkoły i tak nie dałaby rady skupić się na lekcjach. Chłopak był przy niej codziennie. Bał się o nią, nie chciał, aby coś jej się stało, a wyczuwał, że obwinia się o całą sytuację. Często krzyczała w nocy, czasem rzeczy, których nie rozumiał. Wydawało mu się, że Aimee widzi coś związanego z siostrą, jednak nie wypowiedziała nigdy jej imienia, a co dziwniejsze, mówiła jakby do osoby, której nie znała. Nie pytał, czekał, aż sama mu powie. Jednak ona wcale nie miała takiego zamiaru. Wystarczyło jej, że musiała zmagać się z widokiem Eileen, odrzucanej przez pociąg, w kółko i w kółko. Ciągle miała to przed oczami. A nocami kolejne osoby, których nie potrafiła uratować. 

          ~

- Patrz, książka Eileen, której nie skończyła czytać - powiedziała Su nienaturalnie radosnym tonem, za którym czuć było tęsknotę i podeszła do siedzącej przed telewizorem AJ, wręczając jej przedmiot.

Od śmierci siostry każdy weekend spędzały w domu. Żadna nie czuła się dobrze z dala od rodziny. Tylko tutaj nikt nie traktował ich inaczej, nikt nie patrzył ze współczuciem w oczach. Atmosfera poza domem męczyła wszystkich.

- Co oglądasz? - zapytała Suzie, przyglądając się łysemu mężczyźnie z czarną bródką w telewizorze. - To ten od kotów? - Usiadła obok nadal milczącej siostry. Nagle mała bestia zaatakowała mężczyznę, na co dziewczynka podskoczyła na kanapie. 
- Dlatego nie lubię kotów. To diabły - rzekła AJ.

Spojrzała ponownie na książkę. Jeden przedmiot, a zdołał przypomnieć o siostrze, której nie ma. Nigdy nie myślała, że będzie jej brakowało Eileen. Bądźmy szczerzy, nie lubiły się. Dlaczego teraz na widok książki, której nie skończyła czytać, ma łzy w oczach? Dlaczego nie potrafi się pozbierać? AJ otarła oko, nim jedna słona kropla spłynęła po policzku. Nie chciała by zobaczyła to Suzie. I tak ciągle płacze. Chyba ona najbardziej przeżywa stratę siostry. To z nią spędzała najwięcej czasu.
- Nie prawda, nie każdy kot taki jest - zaprotestowała Suzan. - To przez jej właścicielkę, patrz teraz kot inaczej się zachowuje. - AJ podniosła głowę i skupiła wzrok na spokojnym zwierzęciu, całkiem innym, a jednocześnie tym samym. - Ty też mogłabyś być lepsza. Aimee bardzo się zmieniła - powiedziała, spoglądając na siostrę.

Dziewczyna przeniosła wzrok na Su. Jej uwaga zdziwiła ją do tego stopnia, że nie wiedziała co odpowiedzieć. Przypomniała się jej ostatnia rozmowa z Joy. Może nie tyle rozmowa, co monolog blondynki. AJ usłyszała, że życie przelatuje jej przez palce, bo zamiast zajmować się czymś pożytecznym, ona ogląda się za Danielem. Kilkakrotnie podkreśliła, że Daniel to chłopak Aimee, tak jakby tego nie wiedziała. Wypomniała jej, że dawno nie pływała. Akurat z tym musiała się zgodzić. Obie doskonale wiedziały, że AJ dawno nie było na basenie. Jednak to co powiedziała na końcu, wywołało u niej podobne odczucia jak uwaga Su sprzed chwili.

Dlaczego chcesz odebrać jej jedyną osobę, która się nią opiekuje od śmierci Eileen? AJ, nie oszukujmy się, z ciebie żadna siostra. 

Nigdy o tym nie myślała, ale faktycznie, żadna z niej siostra. Nawet mała Suzie to zauważyła.

- Chciałabyś, żebym się zmieniła? - zapytała, sama nie wiedząc do czego dąży Su.
- Chciałabym mieć prawdziwą siostrę, bo odkąd... - dziewczynka zawiesiła głos i jej oczy natychmiast napełniły się łzami. - odkąd Eileen... jakbym nie miała żadnej siostry... - wyjąkała, a AJ objęła ją ramionami. Zdziwiła się swoim gestem. Dziwnie było czuć małe rączki, zaciskające się na jej plecach. Trwała chwilę w tej pozycji, jednak dalej nie wiedziała, co zrobić, co powiedzieć. Nie potrafiła rozmawiać z dziećmi, nawet jeśli to była Suzan. I w tej chwili zrozumiała, o co chodziło i Joy, i Suzie. Nie zachowywała się jak siostra. Przypomniała sobie relacje Eileen i Su. AJ nawet nie wiedziała, do której klasy chodzi Suzie, czy ma jakieś przyjaciółki.

Nie wiedziała kim jest jej siostra.

Pierwszy raz zapragnęła być kimś innym.

          ~

Aimee zmrużyła oczy, nie bardzo wiedząc gdzie się znajduje. Otaczała ją tylko gęsta mgła, nie była pewna nawet czy jest w pomieszczeniu, czy na otwartej przestrzeni. Ruszyła kilka kroków do przodu, uważnie się rozglądając. Nagle zauważyła ciemny kształt przed sobą. Gdy zaczęła się do niego zbliżać, zdała sobie sprawę, że to dziewczyna. Skulona siedziała, jakby oparta, o coś czego nie widać.
- Co tutaj robisz? - odezwała się do nieruchomej postaci. - Hej? Słyszysz mnie?
Dziewczyna nie reagowała, tylko cicho i nierównomiernie wciągała powietrze. Płakała. Aimee chciała dotknąć jej ramienia, jednak coś jakby odpychało ją od niej. Mgła jeszcze bardziej się zagęściła, pozostawiając widoczny jedynie czubek jasnej głowy dziewczyny.
- Pozwól sobie pomóc - szepnęła.

Nie chcę pomocy.

Słowa nie wyszły z ust dziewczyny, ale jakby pojawiły się w głowie Aimee. Wywołały zdziwienie, które pogłębiło się zaraz po tym, jak blondynka zniknęła w mgle.

          ~

Zaraz po obudzeniu chciała dostać się do Krainy Mgieł, ubrała się i umyła w ekspresowym tempie, olewając śniadanie i lekcje. Nawet gdyby na nie poszła, nie skupiłaby się na temacie, a analizowałaby swój sen. Najdziwniejsze w nim było to, że nikt nie umarł. Zdążyła się już przyzwyczaić, że budzi się gdy ktoś umiera. Dzisiejsza noc nie zakończyła się zwyczajnie i to ją zaczynało martwić. Wszystkie te osoby, których nie zdążyła uratować od śmierci Eileen przewijały jej się ciągle w myślach. Minęło już kilka tygodni od straty siostry, ta była najboleśniejsza. Każda następna osoba potwierdzała ją w myśleniu, że nie może jednak nic zrobić. Dlatego właśnie nie pojawiła się ani razu w Krainie Mgieł. Teraz była pewna, że coś jest nie tak.

__________________
Jeśli czytacie, bardzo proszę skomentujcie. Chciałabym wiedzieć, czy Wam się podoba, czy nie. Co jest dla Was niezrozumiałe, bo zdaję sobie sprawę, że mogę mącić. Ja znam tę historię i to co dla mnie jest oczywiste, dla Was może takie nie być.
Wesołych świąt!

12 komentarzy :

  1. Powiem Ci, że jest trochę lepiej. Trochę.

    Wciąż łączysz czasy. Choć nie w sposób taki jak poprzednio, to nadal niewłaściwie. Teraz osadzasz kilka zdań w teraźniejszości, by po chwili wrócić do przeszłości. Akapity, akapity!

    Powtórzenia są. Zdaję sobie sprawę, iż szybko się tej maniery nie wyzbędziesz, ale nie byłabym sobą, gdybym ich nie wytknęła.

    "Przed oczami miała sylwetkę Eileen, lecącej w powietrzu kilka metrów, uderzającej o tory" - piszesz o sylwetce, to ona jest tu podmiotem, więc powinno być tak: "Przed oczami miała sylwetkę Eileen, lecącą w powietrzu kilka metrów, uderzającą o tory".

    Dostrzegłam jedną literówkę: "Ból po tracie" - stracie chyba.

    Przed "jakby" robimy przecinki, podobnie jak przed "a", choć w tym drugim przypadku to był raz i raczej nieuwaga.

    "Wcale jakby nie wydobywał się z jej ust" - niepoprawna składnia, trochę nie po polsku. Powinnaś to zmienić: "Jakby wcale nie wydobywał się z jej ust".

    "Nawet gdyby na nie poszła, nie skupiłaby się na temacie, a analizowała swój sen." - "by" w pierwszej części, "by" w drugiej. Czemu nie ma go w trzeciej? Piszesz w danym trybie. Żeby zdanie miało sens, całe musi w nim być, więc "analizowałaby".

    Jeszcze jedna uwaga: "Przypomniała sobie relacje Eileen i Su. Ona nawet nie wiedziała, do której klasy chodzi Suzie, czy ma jakieś przyjaciółki" - napisałaś Eileen, a w nastęnym zdaniu "Ona". Choć można się domyślić, że chodzi o AJ, to z szyku zdania wynika co innego. Jakbyś mówiła o zmarłej siostrze. Zwracaj uwagę na takie rzeczy, to ważne.

    Co, zaś się tyczy samej treści; rozdział bardzo ciekawy. Intrygujący ostatni sen, to że nikt nie ginie. Podoba mi się też opis przeżyć wewnętrznych AJ, to jak zdała sobie sprawę z własnego egoizmu. Ładnie ubrałaś myśli w słowa, pod tym względem jestem na TAK.

    P.S Jako, iż Święta zbliżają się nie ustępliwie, życzę Ci dużo ciepła, miłości, spełnienia marzeń. A po Sylwestrze na Haiti, żebyś nie mogła odreagować go przez tydzień co najmniej! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za wytknięcie błędów. Szczerze, to do tej pory nikt tego nie robił, a ja sama nie zwracałam na to aż tak wielkiej uwagi. Pisząc ten rozdział dopiero zauważyłam jak często powtarzałam "jej"! Naprawdę nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna, teraz dużo bardziej skupiam się na tym "jak piszę", a nie tylko "co piszę". :)
      Bardzo się cieszę, że udało mi się pokazać, co czuje AJ. Z wszystkich sióstr to ona jest najbardziej nieczuła.
      Jeszcze raz bardzo dziękuję! :)

      Usuń
  2. Czytam Twoje opowiadanie i wydaje mi się, że rozumiem o co chodzi. Dobrze czasami jest jak czytelnik na swój sposób interpretuje dzieło. Bardzo mi szkoda bohaterki, zresztą jej sióstr też. To bardzo bolesne. Widzieć siostrę jak uderzą w nią pociąg ;o za każdym razem gdy wyobrażam sobie ten motyw mam ciarki, nie wiem jak po tym zdarzeniu bym zareagowała, pewnie też odcięłabym się od świata. Najgorsze jest to, że siebie obwinia za to, co potęguje cierpienie. / również życzę Wesołych, spokojnych świąt i wszystkiego dobrego w Nowym Roku :) Pozdrawiam. /pozorne-szczescie/ ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na Aimee najbardziej się odbiła śmierć Eileen. Świadomość tego, że mogła jej pomóc nie da jej spokoju. I bardzo się cieszę, że jednak potrafię napisać tak, abyście dobrze zrozumieli. :) Właśnie z przekazaniem śmierci Eileen miałam najwięcej problemu, chciałam pokazać, że śmierć siostry, ginącej w taki sposób jest czymś, co pozostawi ślad na zawsze.
      Dziękuję za życzenia i również pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Przede wszystkim podoba mi się Twój pomysł. Te sny Aimee, Kraina Mgieł... I sposób w jaki pokazujesz bohaterów. Rozumiem, dlaczego Aimee jest zła na siebie, że nie pomogła Eileen, ale myślę, że nie bardzo miała jak. To znaczy wiedziała, że to się wydarzy, ale nie mogła przewidzieć, w którym momencie. Co do AJ, widać, że śmierć siostry bardzo na nią wpłynęła. W końcu zrozumiała, że jest egoistką, ale jeszcze nie jest za późno, aby się zmienić. Jestem ciekawa, jak to wszystko się dalej potoczy. Informuj mnie o nowych rozdziałach, dobrze? :)
    Zauważyłam, że gdy piszesz, często mieszasz czasy. Raz przeszły, raz teraźniejszy. Nie wiem, czy to jest błąd ale trochę to miesza, przynajmniej jak dla mnie :D.
    Bardzo dziękuję, za Twój komentarz na moim blogu. Ten rozdział średnio mi się podobał chyba dlatego, że wolę pisać takie, w których nie układa się tak idealnie i raczej wszystko się psuje :D.
    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt oraz wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nad tym moim problemem z czasami wciąż pracuję, mam nadzieję, że w końcu się tego pozbędę. :)
      Masz rację, nie miała jak jej pomóc, ale wiedziała, że mogła i właśnie tego nigdy sobie nie odpuści. Ja nie potrafię sobie wybaczyć, że nie powiedziałam czegoś, komuś, kogo już nie ma na tym świecie, więc myślę, że to, co przeżywa Aimee jest jak najbardziej prawdziwe. Sama myśl, że można było coś zrobić, a się nie zrobiło, wywołuje wyrzuty sumienia.
      Oczywiście, że mogę informować. :)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  4. jakim cudem do tej pory nie przeczytałam tego i poprzedniego rozdziału? :c nie informujesz już przez gg?
    dobra, mniejsza z tym. muszę ci powiedzieć, że ja czasami nie ogarniam sytuacji, ale ja zawsze miałam problemy, żeby zrozumieć twoje opowiadania, więc wcale mnie to nie martwi ^^ kurczę, E. nie żyje.. ciągle miałam nadzieję, że jednak Aimee uda się ją jakoś uratować. nie dziwię sie, że teraz tak bardzo to przeżywa. sama byłam w podobnej sytuacji, więc wiem, jak sie czuje. najgorsza jest świadomość, że można było komuś pomóc, ale później okazało sie,że jednak zaczęło sie działać za późno.. no nic.. to ja czekam na kolejny rozdział! ach i piękny szablon *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się teraz zastanawiam, dlaczego Cię nie powiadomiłam i wiesz, że nie wiem? Moje gapiostwo czasem nie zna granic, obiecuję poprawę ^^

      Usuń
  5. Nie mogę się powstrzymać i to tutaj napisze: zgadzam się, że koty to wspaniałe stworzenia! Tak jakos ta rozmowa wbiła mi się w pamięc^^
    A teraz reszta. Opowiadanie prowadzone ciekawie, a sam pomysł na nie, niesamowity! Kreujesz wprost idealnych bohaterów...i jak dla mnie, wszystko opisujesz dośc zgrabnie^^
    Powiadamiaj mnie o nowych rozdziałach^^
    [larth-porwana.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Suzie bardzo je lubi, jednak ja nie mogę się do nich przekonać, całkiem jak AJ!
      Poinformuję ^^

      Usuń
  6. zgadzam się, że koty to wspaniałe stworzenia! wydaje mi się ze fajna jest intepretacja czyjegoś tekstu, czasami tak rózna od intencji pisarza, to jest właśnie magia...

    zapraszam do mnie nieprzepowiedziane w Harrym Potterze ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Potwornie szkoda mi Aimee. Do końca miałam nadzieję, że jednak tym razem uda jej się przełamać to fatum i uratować siostrę. Sam widok jej śmierci musiał być dla niej naprawdę przerażający i nie dziwię się, że jest w takim stanie. Jednak chyba niepotrzebnie obwinia samą siebie. Przecież starała się pomóc, ale nie wyszło...
    Dobrze chociaż, że ma przy sobie Daniela. Może w dwójkę jakoś przez to przejdą... A na pewno będzie jej lepiej niż w pojedynkę zmierzyć się z żałobą po śmierci ukochanej osoby.
    Mam nadzieję, że AJ się opamięta i nie będzie próbować zniszczyć tego, co połączyło tą dwójkę.
    A jednak skończę dzisiaj wszystko! ;o

    OdpowiedzUsuń