niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 2


- Gdzie jest Su? Znów przyjdzie wieczorem a babka będzie wydzwaniać do mamy. - AJ przykryła łóżko prześcieradłem, a na nie położyła poduszkę i kołdrę. - Chodź. - Spojrzała na siostrę, która patrzyła w okno nieobecnym wzrokiem. - Eileen, co ci jest? - zapytała zaniepokojona, siadając obok siostry. - Mama jest dość silna i przeżyje jak babcia znów... - Eileen jej przerwała, kiwając głową na boki. - Nie o to ci chodzi? Eileen mów, ja nie czytam w myślach. Martwisz się o Su? - zapytała kolejny raz. Eileen przeniosła wzrok z okna na siostrę i po chwili oznajmiła:
- Nie o Su, znaczy trochę też, ale wiem, że wróci. Martwię się o Aimee.
- Ona też zawsze wraca.
- Ale zawsze mówi, że idzie. Teraz nic nie mówiła. Może i w wielu rzeczach zachowujemy się inaczej, ale w jednej jesteśmy takie same. Żadna nie chce cierpienia innej. Jakbyś chciała iść i nie wrócić...
 - Iść i nie wrócić?! Co ty gadasz, Eileen? - przerwała jej AJ.
- Daj mi dokończyć - powiedziała spokojnie. - Jakbyś chciała iść i nie wrócić, powiedziałabyś to Aimee albo mnie?
- Chyba za długo na słońcu siedziałaś. Czemu miałabym nie wracać?!
- No ty może i nie. Spójrz na świat okiem Aimee.
- Naprawdę jesteś pewna, że dobrze się czujesz? - spojrzała na siostrę jak na wariatkę. Co z tego, że Aimee często znika, AJ jest pewna, że siostra nie myślała nigdy o własnej śmierci. Zdziwiło ją bardziej dlaczego Eileen się martwi. Przecież to zawsze ona była tą, która myślała pozytywnie i pocieszała wszystkich.
- Każdego dnia wierzę bardziej, że podmienili nas przy porodzie. Nie możemy być siostrami, a tym bardziej trojaczkami. - Eileen nie mogła nigdy rozgryźć dlaczego tak bardzo się od siebie różniły. Czy trojaczki nie powinny być podobne do siebie? Jak widać, nie muszą.
- To niby czemu wyglądamy jak trzy krople wody?
- No i tu jest problem. AJ, Aimee często chodzi gdzieś sama i to wiem - powiedziała Eileen, wracając do tematu. - Ale nie ma jej już drugi dzień. - Eileen czuła, że z siostrą mogło dziać się coś złego. Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego jej się tak wydawało. Po prostu to czuła.
- Jaki drugi? Liczyć nie umiesz? Wczoraj była.
- Rano, wieczorem już nie przyszła.
- A dzisiejszy dzień się nie skończył. Nawet jeden dzień nie minął.
- Dobra, nie ważne. Ty się nie martwisz?
- Czemu mam się martwić? Nie zostawiłaby nas.
- Może stwierdzić, że nam przeszkadza i inne tego typu bzdury, co zawsze powtarza.

     AJ momentalnie zamilkła i spojrzała poważnie na siostrę. Aimee często mówiła, że wcisnęła się na świat niepotrzebnie. Gdy Evie była w ciąży, lekarze mówili, że będzie miała bliźniaczki. Gdy urodziły się trzy, wszyscy byli zdziwieni. Aimee mówi, że to ona nie miała się urodzić. Nijak nie docierało do niej, że ona urodziła się jako druga i jak już to na świat, jako trzecia, wcisnęła się Eileen.

- Chodźmy już. I nie opowiadaj więcej takich bzdur - rzekła AJ, ciągnąc siostrę za rękę. Nawet jeśli Eileen mogła mieć rację, AJ nie chciała w to wierzyć. Nie chciała przyjąć do wiadomości, że jej siostra mogłaby myśleć o własnej śmierci.
     Weszły do pokoju babci i usiadły na kanapie. Kobieta siedziała w wielkim fotelu, a słysząc kroki wnuczek, odezwała się:
- Trudno mi jest wchodzić po schodach, już nie te lata.
- Babciu, była dzisiaj u babci Suzan? - powiedziała AJ do babci, ignorując jej słowa. Odwróciła się do siostry i szepnęła - Może była na chwilę, babcia coś jej powiedziała a ona wyszła.
- W bloku źle się mieszka w takim wieku. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, a teraz ciężko mi się wchodzi po schodach. - Kontynuowała swój monolog, nie zważając na wnuczki.
- Babciu, ale czy Su u babci była?
- Jeszcze gdybym mieszkała na parterze. Ale mieszkam na 4 piętrze. Nie mam już dwudziestu lat.
- Babciu... - Dziewczyny były coraz bardziej poirytowane. AJ położyła głowę na kanapie i oparła nogi na stoliku przed sobą. - Co ty robisz? - Eileen spojrzała na siostrę kątem oka, wskazując to na jej nogi, to na starszą kobietę.
- No co, ona nawet nie wie z kim gada. Albo raczej do kogo gada - wytłumaczyła się AJ. Obie wiedziały, że babcia zaczęła teraz narzekać na wszystko dookoła i nie będzie zwracać uwagi na nic, dopóki nie skończy. Eileen wzruszyła ramionami i po raz kolejny się odezwała:
- Babciu, ale ja nie o babci wiek pytam, a o Suzie.
- Wejście po schodach to dla mnie męka. Nogi odmawiają posłuszeństwa. - Babcia pokręciła głową.
- No chyba nie tylko nogi, głucha też już jesteś - rzekła AJ, a Eileen przewierciła wzrokiem siostrę.
- Co tam mówisz dziecko?
- No teraz to już babcia usłyszała.
- AJ!
- Mów głośniej, myślisz, że ja usłyszę jak sobie brzęczysz coś pod nosem?
- Jasne, to ja sobie brzęczę pod nosem, a ty mnie uważnie słuchasz. Moje siostry gdzieś zniknęły a ty narzekasz, że cię nogi bolą. I to ja jestem ta źle wychowana. - AJ wywróciła oczami, a Eileen wypuściła głośno powietrze.
- To co mówiłaś? - Kobieta oświadczyła, nadal udając, że nikt nic nie mówił.
- Nic, babciu, nic - Eileen próbowała wypowiedzieć to spokojnie. Kochała na swój sposób babcię, ale czasem miała ochotę wyjść i jej nie słuchać. Denerwowała ją niemiłosiernie. Nie znosiła w sobie tego, że nie potrafi zachować się jak AJ, być sobą, powiedzieć co czuje. Zakładała maskę idealnej wnuczki, która słucha i uśmiecha się bez względu na to co mówi babcia.
- Ale nie musisz krzyczeć, ja nie jestem głucha. - AJ już otwierała usta, ale w tym samym momencie otworzyły się drzwi, a kobieta zerwała się z fotela. - Kto to? Może to włamywacz? Oglądałam w telewizji jak...
- Babciu! To nie żaden włamywacz tylko Su - przerwała jej Eileen, widząc w drzwiach siostrę. Dziewczynka spojrzała wystraszona na babcię.
- Suzan, dlaczego tak się skradasz? Chcesz żebym dostała zawału? - Kobieta złapała się teatralnie za klatkę piersiową w okolicy serca. Czasem siostry miały wrażenie, że ich babcia idealnie nadawałaby się do telewizji. Do brazylijskich telenowel szczególnie.
- Babciu nie dramatyzuj. Su, nie rozbieraj się, musimy gdzieś iść - mówiąc 'gdzieś' puściła siostrom oko.
- Cześć babciu - rzuciła Suzie i otworzyła, dopiero co zamknięte, drzwi.
- Gdzie wy się o tej porze wybieracie? Jak ta...
- Niedługo wrócimy, zapukamy trzy razy w drzwi. - Uprzedziła ją Eileen, zanim znów zaczęłaby komentować ich niewychowanie.
- A po co? Nie możecie normalnie wejść do mieszkania jak ludzie? Jak ta matka was wychowała...
- Chcemy, żeby babcia wiedziała, że to my, bo babcia znów nas oskarży o próbę wywołania zawału.
- A czy ja kiedykolwiek powiedziałam coś takiego?
- Oczywiście, że nie. - Eileen złapała Suzan za rękę i wyszły z mieszkania.
- Trzymajcie mnie, bo uduszę ją własnymi rękami - wyrzuciła AJ.
- Pomogę ci. - Suzie uśmiechnęła się szeroko do siostry i złapała ją drugą wolną ręką.




- Co?! Mogę wrócić na ziemię? A po co? Myślałam, że tu trafiłam, bo...
- Za dużo myślisz, Aimee - przerwał jej szybko głos nad uchem. - Możesz wrócić, ale nie musisz. Chyba właśnie tego chciałaś, decydując się na taki krok.
- No tak. Z chęcią tu zostanę. Ta wszechobecna mgła... A w ogóle są tu jacyś ludzie? - zapytała zaciekawiona, oglądając się wokoło.
- A co, źle ci ze mną?
- Chciałabym pogadać z kimś kogo widzę. Nawet nie wiem, w którą stronę mam patrzeć. To są? - powtórzyła
- Jak poszukasz, to znajdziesz.
- A jest tu coś jeszcze? Co to za wielka sala, przez którą przechodziłam? - Przypomniała sobie ogromne pomieszczenie i gęstą mgłę, która rozrzedzała się z każdym krokiem.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Znów nic mi nie możesz powiedzieć! Po cholerę ty tu w ogóle jesteś? Z tobą czy bez ciebie, tyle samo bym wiedziała - syknęła zirytowana, odwracając się gwałtownie do okna.

     Nie mogę ci powiedzieć. Nie teraz. Dowiesz się w swoim czasie. Bla bla bla. Aimee przedrzeźniała w myślach głos. Wymądrzać się na temat głupiego koloru ścian, tak, oczywiście, ale odpowiedzieć na proste pytanie, nie, pewnie, bo po co. Gorzej wkurzający niż babka Meghan, gdy przerwie się jej w czasie oglądania, któregoś z jej idiotycznych brazylijskich tasiemców. 'Nie przeszkadzaj mi, bo zaraz Milagros wyjawi czy jej mąż jest ciotecznym bratem wujka jej najbliższej sąsiadki, czy... mówiłam Aimee nie trzaskaj tak tymi garami!'

- No a co, jeśli zdecydujesz się wrócić, opowiesz wszystkim co tu jest i wszyscy będą chcieli się tu znaleźć? - Akurat mi ktoś uwierzy. - Dobra, nieważne. Widzisz tę klepsydrę? - gdy to powiedział, na ścianie pojawił się przedmiot. - Jeśli wrócisz, wszyscy będą się zachowywali tak, jakby nic się nie stało. Ale ty będziesz pamiętać wszystko. Musisz podjąć decyzję, nim ostatnie ziarenko piasku spadnie do dolnej części. - Gdy skończył klepsydra się obróciła, wprawiając zawarty w niej piasek w ruch. - Jak się zdecydujesz, dotknij jej i powiedz, czy wracasz, czy nie. A ja znikam.
     Aimee odwróciła się w stronę okna, za którym mgła się rozrzedzała, a zza niej wyłaniała się jakaś postać. Podeszła bliżej.
- Mama? - otworzyła szerzej oczy, niewyraźnie widząc swoją rodzicielkę. Podeszła jeszcze bliżej do okna. - Co ty tam robisz? - Chciała dotknąć szyby, ale zamiast gładkiego szkła czuła jak woda lekko opływała jej dłoń. Mgła stawała się coraz rzadsza, aż powoli znikła, a na jej miejsce pojawił się ogród Aimee i ławka, na której siedziała jej matka. Była skulona, twarz chowała w dłoniach i cała się trzęsła. Nagle w dali ujrzała babkę Meghan, która poruszała ustami i wymachiwała rękami. Po chwili, na wcześniej zamkniętym oknie, pojawiła się klamka, Aimee natychmiast je otworzyła.
- Mamo! - próbowała krzyczeć, ale z jej ust nie słychać nawet dźwięku. Za to do jej uszu doszły krzyki starszej kobiety.
- To twoja wina, że Aimee zginęła! Trzeba było lepiej wychować córki, a nie pozwalać na wszystko! Gdybyś chociaż trochę słuchała moich... - Nagle wszystko się rozmazało i w miejsce ogrodu pojawił się pokój Suzan. Dziewczynka płakała, a AJ i Eileen siedziały obok niej. Obrazy co rusz się zmieniały, a po polikach Aimee zaczęły płynąć łzy...




- Same przyszłyście? - Drzwi otworzyła niska blondynka i gestem ręki zaprosiła do środka. - A gdzie Aimee?
- Cześć Joy - rzuciły chórem wszystkie trzy, wchodząc do jasnego pomieszczenia.
- A kto ją tam wie - odpowiedziała AJ i zamknęła za sobą drzwi. Su, nie czekając na zaproszenie pobiegła do pokoju braci Joy. Dziewczyny skierowały się do pokoju właścicielki domu, z którego słychać było głośne rozmowy i śmiech. Przemierzyły w milczeniu kilka niewielkich schodków i gdy już były w środku, Joy została przy otwartych drzwiach. Na kanapie siedziała ciemnooka brunetka o imieniu Nan i także ciemnowłosy chłopak - Ray. Po środku zielonego dywanu siedział siedmioletni chłopiec, opowiadający coś zawzięcie pozostałej dwójce.
- Connor, wyjdź stąd po dobroci.
- Dopiero co przyszłem.
- Przyszedłem.
- Co? - po słowa Ray'a na twarzy chłopca wymalowało się niezrozumienie. Joy przymknęła oczy, niezauważalnie kręcąc głową.
- Mówi się przyszedłem, nie przyszłem - próbowała tłumaczyć, sama nie wie już po raz który i na pewno nie ostatni.
- Jasne, ty nie mówisz przyszedłam.
- Jaki ty tępy jesteś, Boże czemu nie dałeś mi siostry? - zapytała, unosząc głowę ku górze. - A zresztą mów jak chcesz, tylko mi się stąd wynoś. - Wypchnęła brata za próg i zamknęła drzwi. - To co mówicie, że nie wiecie gdzie Aimee?
- A co w tym dziwnego? - powiedział spokojnie Ray, coraz bardziej rozpychając się na kanapie, denerwując tym Nan, która rzucała mu co rusz wściekłe spojrzenia, których za to on nie widział, wpatrując się w ekran telefonu.
- To samo mówię Eileen, ale nie, ona opowiada, że może uciekła i nie wróci - rzekła AJ, patrząc znacząco na siostrę, która usiadła na brzegu sofy, obok Ray'a.
- To też możliwe.
- Ray, nie pomagasz.
- No czo ty, Ray - odezwała się Nan, z obecną w wymówionych przez siebie słowach, wadą wymowy. Zazwyczaj zamiast 'c', 's', 'ć', 'ś, 'ż' z jej ust wychodziło odpowiednio 'cz' albo 'sz'. Im bardziej się denerwowała, tym częściej się jej to zdarzało.
- Dotąd wracała, zgadzam się, ale nie zawsze musi, tak? - Eileen kiwnęła głową, zgadzając się ze słowami chłopaka. - Może jest na jeziorem?
- Ray ma rację - odezwała się Eileen, ciesząc się, że ktoś w końcu podziela jej zdanie.
- Eileen przesztań. Głupi pomyszł to jest.
- Tylko dlatego, że pomysł jest głupi, nie znaczy, że jest zły. - Chłopak usiadł prosto. - To co, jedziemy sprawdzić?
- No co ty. Już jest ciemno. Jutro rano - wymamrotała AJ, zmęczona już słuchaniem po raz kolejny o zniknięciu siostry. Liczyła, że do jutra Aimee się znajdzie, nie ma po co robić zamieszania.
- Rano to może być za późno. - Podniósł się, a za nim Eileen. Bez dalszych zbędnych słów, we troje wyszli z pokoju. AJ spojrzała na Joy i czytając jej z oczu, oznajmiła:
- Nie będziemy na ciebie czekać, bo ty chcesz się przebrać.
- Nie pojadę tak nigdzie - oświadczyła, omiatając wzrokiem swoje jasne dżinsy i czerwony T-shirt.
- Jest ciemno - odpowiedziała AJ, chociaż i tak wiedziała, że nie przekona jej niczym, co się nie świeci. A nic takiego nie miała pod ręką. - Dobra, pięć minut i jesteś na dole, jasne?




- Kurwa, chuju, gdzie się wpierdalasz?! - Chłopak gwałtownie zahamował, aż Joy, która nie zapięła pasów, uderzyła głową w siedzenie przed sobą.
- Moszesz jechacz szpokojniej? - Nan wychyliła się z tylnego siedzenia, ale widząc jego spojrzenie we wstecznym lusterku, zamilkła.
- Mówiłam, żeby z nim nie jechać, ty w ogóle widzisz drogę? - Joy trzymała się za głowę.
- A mówiłam, szebysz zapięła paszy jak jedziemy sz tym wariatem?
- Żeby mi się bluzka pogniotła?
- Wiesz czo Ray, jecz szybcziej, chcze jusz wysiąszcz - rzekła Nan, tak zdenerwowana, że ledwo można było ją zrozumieć.
     Po kilku minutach wysiedli i szli dobrze znaną drogą. Za trzecią brzozą w prawo i sznur po lewej.
- Ray, co tak stoisz jak ksiądz nad grobem, bierz łódkę.
- Jak jej tu nie ma - odpowiedział dziwnym głosem.
- Co? - wykrzyknęły wszystkie w tym samym momencie.
- Może je...
- Nie, Eileen! - przerwała siostrze AJ, wykorzystując moment - wracajmy, nie ma sensu jej szukać, mówiłam ci Eileen, że nic jej na pewno nie jest - ciągnęła nadal pewnym głosem. Chciała uspokoić siostrę, chociaż sama już nie była tak spokojna. - Pewnie gdzieś popłynęła i siedzi na jednej z plaż. I nie! Nie będziemy tam szli! - podniosła rękę jakby chciała zatrzymać, jeszcze niewypowiedziane słowa Eileen. - To za daleko, jest ciemno. Nic nie zdziałamy. - Chciałaby w to wierzyć. Jeśli coś się stanie, to będzie moja wina.


7 komentarzy :

  1. widać zapomniałam wcześniej wspomnieć, ale czy możesz informować mnie o nowych p;ostach? byłabym bardzo wdzięczna.
    Rozdział mi się podobał, choć ostatni fragment był bardzo chaotyczny i chwilami nie mogłam sie połapać, ale pozostałe bardzo mi się podobały. dziwię się tylko, że zabrałaś sie za pisanie w czasie teraźniejszym. Wbrew pozorom, to twardy orzech do zgryzienia.
    Jestem ciekawa co będzie dalej mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że będę informować ;D
      Już od jakiegoś czasu piszę w ten sposób i jak na razie nie sprawia mi kłopotów. Mam nadzieję, że podołam. A jak nie, to polegnę, ale przynajmniej będę miała pewność, że próbowałam. ;D

      Usuń
  2. najlepsza jest ta, która tak śmiesznie mówi ^^ hm, robi sie coraz ciekawiej, chociaż mało ogarnęłam. może to przez zmęczenie, a może już faktycznie nie mam co liczyć, że ogarnę po jednym przeczytaniu twój rozdział xd te siostry są jakieś potrzepane, czasami ich nie rozumiem, ale okay - przywykłam :d jestem ciekawa jaką decyzję podejmie, czy wróci na ziemię, czy zostanie tam gdzie jest teraz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem, wiem, wszystko jest tak pomieszane, że wcale się nie dziwię nie rozumiesz xd i chyba już ja się przyzwyczaiłam, że zawsze będę jedyną, która wszystko rozumie. ;D
      Tak, Nan bardzo fajnie mówi, ale w samochodzie bardzo się zdenerwowała i dla tego aż tak bardzo 'szeleściła'. Zwykle nie mówi aż tak. :)

      Usuń
  3. No, powiem szczerze, że rzeczywiście dziewczyny mają bardzo ciężko z tą babcią. jest dość specyficzną osobą, nie da się ukryć. Taka wręcz typowo wnerwiająca, myśląca tylko o sobie, zgryźliwa kobitka, która udaje,żę tylko jej bólu są ważne, a nic innego się nie liczy, hehe ;d
    Za to bardzo ciekawi mnie los Aimee. W końcu znalazła się w niezwykłym położeniu. Tylko jak się zabiła? Bo w sumie chciałabym wiedzieć, co takiego zrobiła, aby dostać się do tego drugiego świata. Zdecydowanie intrygującego i tajemniczego, muszę dodać :)

    Freya

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny rozdział za mną ;) Jak to dobrze, że mam do nadrobienia jeszcze kilka, bo przynajmniej nie muszę długo czekać, aby poznać dalsze losy bohaterów. To wielka zaleta takiego opóźnienia ^^
    Co mogę powiedzieć o tym rozdziale? A to, że bardzo mi się podobał. W ogóle podoba mi się twój styl. Jest taki... niecodzienny. Tak, to chyba dobre określenie.
    Babcia do najprzyjemniejszych osób nie należy i trudno się dziwić, że dziewczyny nie chciały u niej nocować. Taka typowo zmęczona życiem, zrzędliwa staruszka z niej, która chce zwrócić uwagę innych na swoje problemy. Urok starszych osób ;)
    Coraz bardziej intryguje mnie postać Aimee. Czyli ona zginęła, tak? Znajduje się w innym świecie i ma możliwość powrotu na ziemię, do swojego starego życia? Ciekawe co postanowi. Może te "wizje" które dostrzegła w oknie jakoś na nią wpłyną i podejmie właściwą decyzję?


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam gdzie Ci odpisać, nie wiem czy to przeczytasz, ale zaryzykuję ^^
      Nie masz za co dziękować, bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie, więc czytanie było przyjemnością, a jeszcze na dodatek jak mogę sprawić komuś radość komentarzem, który przecież nic nie kosztuje, to jeszcze lepiej. :) To ja powinnam Ci podziękować, że zajrzałaś do mnie. :)
      A co do Aimee, tak zginęła, a dokładniej utopiła się w prologu. Znaczy w jeziorze ^^ Mam nadzieję, że podczas czytania kolejnych zrozumiesz resztę, a jak nie to pytaj, bo jak widać ja bardzo mącę i np. witness zawsze mówi, że nie ogarnia moich rozdziałów. :D

      Usuń